Wiesz co robi ten miś?!

Od ośmiu lat fani grupy Queen zdają się być podzieleni na dwie grupy. Pierwsza z nich to często stare wiarusy – fani, którzy pamiętają Freddiego żywego, może nawet mieli okazję zobaczyć go na scenie. Według nich między Królową, a Mercurym należy stawiać znak równości. Druga grupa to w większości młodsi wielbiciele, choć nie należy brać tego za regułę. Ci patrzą na nowego wokalistę – Adama Lamberta – znacznie bardziej przychylnym okiem i dopingują nowemu składowi zespołu. Chociaż wszyscy oni są fanami tej samej kapeli, to dzieli ich kwestia dosyć kluczowa. To polityka wydawnicza.

photo source: digico.org

Live Around The World – bo tak nazywa się najnowsze wydawnictwo spod znaku Queen + Adam Lambert – z marszu zdobył pierwsze miejsce na UK Charts i utrzymał się na liście przez tydzień. To ogromny sukces grupy, która swój ostatni numer 1 miała w 1995 roku za sprawą płyty Made In Heaven wydanej po śmierci Mercury’ego. Od tamtej pory muzycy wydali łącznie kilkanaście płyt kompilacyjnych, koncertowych i studyjnych – w tym cieszący się złą sławą album nagrany wspólnie z Paulem Rodgersem. Live Around The World nie jest zapisem jednego koncertu, ani nawet składanką koncertową streszczającą jedną trasę grupy. To kompilacyjna płyta koncertowa, na której zawartość składa się osiem lat estradowych przygód z całego świata, podczas których trio wykonywało nie tylko największe przeboje, ale też równie często sięgało po klasyczne numery; nawet te, których dwójka muzyków nie grała na żywo w oryginalnym składzie. Tym bardziej dziwi dobór piosenek, które trafiły finalnie na wydawnictwo – jak zauważył pewien fan pod jednym z postów na oficjalnym profilu Queen na Fejsbuku, równie dobrze mogli nazwać tę płytę Live Greatest Hits.

I rzeczywiście jest w tym wydawnictwie coś z tytułowego misia, jakiego znamy z legendarnej komedii ze Stanisławem Tymem w roli głównej. Z jednej strony po ośmiu latach wspólnego koncertowania wypadało uwiecznić zespół w nowym wydaniu, tym bardziej że Adam Lambert udowodnił niejednokrotnie, że nie jest „przypadkowym dobrym wokalistą”, ale personą która udźwignęła ciężar presji i popchnęła Queen do przodu przyciągając kolejne rzesze młodych fanów. Z drugiej strony zaś decyzja o wydaniu albumu koncertowego była do pewnego stopnia ryzykowna, bo przecież sporo fanów nadal czeka na kolejne wydanie czegoś z tych klasycznych zasobów Queen z Freddiem, a jest tego naprawdę sporo – od koncertów proszących się o oficjalne wydanie, przez archiwalne nagrania i nie pierwszej świeżości teledyski, na rocznicowych wydaniach kończąc.

Dla wielu wiernych fanów Królowej występowanie z Amerykaninem Lambertem to czysta kolaboracja. A wydanie albumu to już zdrada w czystej postaci! Sam do niedawna sceptycznie patrzyłem na Lamberta, ale w głębi duszy jednak dopingowałem mu i coraz częściej przyłapywałem się na oglądaniu relacji z występów nowego składu. Czasami sobie myślę, że gdyby Brian May i Roger Taylor znali język polski, komedie Barei i mieli nadwiślane maniery, powiedzieliby że ta płyta odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. Że oni tą płytą otwierają oczy niedowiarkom, że to jest ich, przez nich wykonane i to nie jest ich ostatnie słowo, i NIKT nie ma prawa się przyczepić bo to jest płyta, która sprawia, że Królowa jest znowu na szczycie! 

_____________________