Rozważania o starości
Zapiski z tramwaju #08 –
Od kilku lat prowadzę z moją przyjaciółką powtarzającą się polemikę na temat starości.
– Jesteś stary, nie zachowuj się jakbyś miał trzydzieści lat. Sześćdziesięciolatkowi i emerytowi nie wypada ubierać się kolorowo, wygłupiać się, podejmować trudów dalekich wypraw, chodzić bez czapki.
– Po pierwsze – ripostuję oburzony – nie czuję się staro, nie czuję się w obowiązku zachowywać jak stary pierdziel. Mam dbać o zdrowie. I tyle.
– No tak, no, tak. Acz nie zaprzeczaj, że należymy do starych ludzi.
– Stary śmierdzi, ja jeszcze nie – warczę oburzony.
Dysputa o starości może trwać cały dzień, a i tak każdy pozostanie przy swoim zdaniu.
Te dialogi skłoniły mnie do napisania tego co poniżej.
Muszę przyznać, że czasami niechętnie zanurzam się w towarzystwo rówieśników. Dlaczego? Dlatego, że ich rozważania są dołujące.
Osoby z szóstym, siódmym krzyżykiem na karku często skupiają się na swoim stanie. Opowiadają o zmęczeniu, o chorobach ich gnębiących, o niezrealizowanych marzeniach. Bądź o wydarzeniach z zamierzchłej przeszłości jakby miały miejsce wczoraj. I narzekają. Ha, takie ich prawo. Nie zaprzeczę. Niewielu moich rówieśników wspomina o planach, nic nie mówi o zamiarach, nic o marzeniach i ich realizacji. Mamy niewielu sześćdziesięciolatków widzących horyzont zdarzeń dalej niż jutro albo najdalej za tydzień. Uważają, że już nie warto spoglądać dalej.
– Nooo, mój drogi, ile ja jeszcze pożyję? Planować dalszego życia nie ma sensu.
Czyż ciągłe gadanie o podeszłym wieku, o niemożności, o chorobach nie może człowieka wprowadzić w stan depresji, niemożności, upadku na duchu? Otóż tak, może.
Poprosiłem psychologa o opisanie mi jak to wygląda. W skrócie śmiało można powiedzieć, że przebywanie w otoczeniu osób ciągle powtarzających, że są już starzy, że nie warto, że ty też jesteś stary ma wpływ nie tylko na stan twój psychiczny. Ma także wpływ na stan fizyczny. Jeśli ktoś dłuższy czas mówi ci, że starsi wiekiem musza uważniej chodzić, że są stetryczali zaczynasz zastanawiać się, czy aby nie czas na laskę. Nie tę z ładnym tyłeczkiem i cycuszkami, a tę drewnianą. Tracisz pewność siebie.
Oglądanie albo słuchanie reklam w polskich mediach każe ci zastanawiać się, czy aby nie czas skoczyć z wieżowca, gdyż twoja skóra nie jest gładka i elastyczna, włosy straciły kolor, wokół ust masz zmarszczki, a bicepsy zamieniły się w obwisłe żabie udka. Słyszysz o kosmetykach dla młodych, gdyż tylko młodość się liczy, a leki i suplementy mamy dla staruchów, którym z racji wieku geriatrycznego coś tu i tam strzyka w kościach, nawala wątroba, serce słabo chodzi, jelita spowolniły, a wszystkie członki są sztywne prócz jednego. W ten sposób postrzegają pracowników zbliżających się emerytury młodzi managerowie i na wszelkie sposoby starają się ich pozbyć.
Zgoda, nie wszyscy emeryci są w idealnej kondycji. Każdy organizm jest inny, każdy inaczej się starzeje. Przyjmijmy to za pewnik. Generalizowanie to błąd.
Jednak wciskanie starszemu pokoleniu, że już jest do niczego, że trzeba by je utylizować uważam za wstrętne.
Spójrzmy dalej niż własna zagroda. Otóż postrzeganie starości zależy od uwarunkowań kulturowych.
Zamieszkujący Boliwię Indianie z plemienia Tsimane wychodzą z założenia, że ludzie starsi mają nie gorszą pamięć od młodych przedstawicieli grupy. Mało tego! „Dobra pamięć” jest przypisywana statecznym osobom i silnie kojarzona ze starością.
Inaczej sprawa ma się w buddyzmie. Termin Duhkha to termin tłumaczony jako „cierpienie” lub „bolesność”. Dotyczy kilku stanów: narodzin, choroby, starości i śmierci. Wyznawcy buddyzmu przypisują starości brak zadowolenia i wyraźny dyskomfort psychofizyczny. Duhkha jest dowodem nietrwałości oraz przemijalności. Ma ona pomagać w nieprzywiązywaniu się do świata doczesnego i przygotować do jego opuszczenia.
Za to Spartanie cenili starszych obywateli za mądrość życiową i doświadczenie. Nie odsuwali ich od polityki. Dla nich zaawansowany wiek był atutem, a nie przeszkodą w kierowaniu państwem. Ludzie starsi miewali więc stałe i przede wszystkim dożywotnie miejsce w życiu publicznym.
Szacunek do seniorów jest wdrukowany w chińską tradycję i określany synowskim obowiązkiem. W naukach Konfucjusza znajduje się nakaz opieki nad rodzicami, kiedy ci stają się starzy. Należy dbać wtedy o komfort i zadowolenie nestorów. Uwzględnia się nawet ich upodobania kulinarne podczas przygotowania posiłków. Kolejną kwestią jest towarzyszenie umierającemu seniorowi. Brak obecności w tej doniosłej chwili okrywa rodzinę hańbą.
W starożytności przed długi czas uważano starość za chorobę. Dopiero pod wpływem słynnego lekarza Galena – II wiek naszej ery – zaczęto uznawać ją za naturalny etap życia.
W naszej kulturze współczesnej dominuje kult młodości.
Niedawno dostałem od Towarzystwa Ubezpieczeniowego Warta list z informacją, że kończy mi się ubezpieczenie na życie i muszę zgłosić się do mojego agenta. Byłem nieco zdziwiony. Wydawało mi się, że pogrzeb i całopalenie ma zapewnione. Pojechałem więc do biura mojego agenta. Życząc dobrego nowego roku zasiadłem w fotelu, poczęstowałem się kilkoma galaretkami Wedla. Po chwili rozmowy okazało się, że jednak nie przeczytałem dokładnie tego, co było małym druczkiem w polisie. A tam zawarto, że ten wariant ubezpieczenia jest tylko do siedemdziesiątki.
-To i składka będzie niższa, jako, że jestem wesołym emerytem – rzucam delektując się galaretką w czekoladzie.
– Składka będzie wyższa, bo ryzyko większe – odparła przemiła pani agentka zbliżająca się do pięćdziesiątki.
Przygotowano dla mnie nową propozycję, znacznie lepszą od poprzedniej, którą można opisać tak: my skupimy się na chorobach, wypadkach oraz opiece, ty zapomnisz o podróżach, pracy i innych radościach życia na emeryturze. Poza tym, w razie czego, my damy ci jednorazowe odszkodowanie i tyle.
Zatem ubezpieczyciel chce zmusić mnie do ograniczenia aktywności, do siedzenia na fotelu przed telewizorem, do szykowania się na śmierć, a nie do korzystania z czasu jaki mi pozostał.
Gdy wiek zacznie dokuczać, a im dłużej żyjesz tym bardziej twój organizm mści się za brak szacunku w młodości, tym masz mniejsze szanse na opiekę geriatryczną. Nasz kraj jako jeden z niewielu w Europie o ludziach w podeszłym wieku całkowicie zapomina. Większość wypłacanych emerytur nie wystarczy na porządny prywatny dom pogodnej starości, a państwowe w większości traktują podopiecznych przedmiotowo, żądając sporych dopłat od rodziny. Na domiar, miejsce dla seniorów trzeba rezerwować z wyprzedzeniem, a opiekuna socjalnego na co dzień w Polsce nie dostaniesz. To nie Skandynawia. Opieka nad ludźmi starymi, mającymi problemy z samoobsługą w zasadzie u nas nie istnieje. O braku lekarzy geriatrów nie wspominając.
Mój znajomy, pan w wieku ponad dziewięćdziesięciu lat ma dystans do siebie i swojego wieku, ale do młodzieży – lat siedemdziesiąt – powiada tak:
– Fantastycznie jest dożyć sędziwego wieku, więc warto trenować umysł by był sprawny. Gorzej, gdy ciało za umysłem nie nadąża i podnosi bunt. Każe zwolnić. Wtedy dociera do Ciebie, że wszyscy wokół zapatrzeni są w młodość. Starości nie dostrzegają. Co więc zrobić, gdy żyje się ponad przeciętną z przeciętną emeryturą?