The Waterboys – The Waterboys

Recenzje z archiwum Alternativepop.pl

The Waterboys – The Waterboys (remastered 2002)
1983/2002 Chrysalis Records/EMI Rec.

  1. December
  2. A Girl Called Johnny
  3. The Three Day Man
  4. Gala (undedited)
  5. Where Are You Now When I Need You? (never included on this album before)
  6. I Will Not Follow
  7. It Should Have Been You
  8. The Girl In The Swing
  9. Savage Earth Heart

bonus

  1. Something Fantastic
  2. Ready For The Monkeyhouse
  3. Another Kind Of Circus
  4. A Boy In Black Leather
  5. December (Original 8 Track mix)
  6. Jack Of Diamonds

The Waterboys to właściwie jedna osoba – Mike Scott, który śpiewa, gra na gitarze basowej, rytmicznej, fortepianie, a czasami nawet na organach. Muzycy, których artysta dobierał przez lata wedle własnego uznania tworzyli jedynie tło dla realizacji pomysłów Szkota. Zespół od początku był jakby na uboczu głównego nurtu muzycznego, mimo że wylansował kilka mniejszych przebojów. Słuchając po ponad 30 latach debiutanckiej płyty Mike’a Scotta nie mogę się nadziwić jak to się stało, że The Waterboys nie stał się klasykiem muzyki rockowej, jakim stał się choćby Morrissey. Przecież The Smiths, z całym szacunkiem, nawet na jotę nie umywa się do geniuszu Mike’a Scotta. To prawda, że The Waterboys trudno jednoznacznie przypisać do jakiegokolwiek gatunku muzycznego. Zespół zadebiutował w 1983 roku, kiedy największe triumfy święciły gwiazdki synth pop/new romantic. Mike Scott nie pasował ze swoją tworczością ani do gwiazd synth popu, ani do przedstawicieli falowego rocka. The Waterboys, pozostając w tradycji muzyki rockowej, tworzyło muzykę nie podobną do niczego innego. Mike Scott od początku używał instrumentarium wprowadzającego wątki folkloru szkockiego i irlandzkiego. Jego tragiczny, przeszywający wokal wywołuje do dzisiaj dreszcze. Moc i siła zarówno wokalu Mike’a Scotta, jak i talent do komponowania melodyjnych, a jednocześnie wpisujących się w konwencję rockowych hymnów, piosenek wzbogaconych o elementy muzyki folkowej, nadal wywołuje emocje. Debiutancka płyta z 1983 roku nic się nie zestarzała. Genialny utwór „A Girl Called Johnny”, który dostał się na listy przebojów, nie stracił nic ze swojej konkretności, piękna i bolesnej melodyjności. Trudno opisać słowami muzykę The Waterboys. Tak bywa zazwyczaj z muzyką genialną, nietypową, oryginalną i cudowną zarazem. A taka jest muzyka The Waterboys.

Debiutancka płyta nie jest może tak równa jak kolejne wydawnictwa – „A Pagan Place” i „This is The Sea”. Są tutaj trochę słabsze, mniej wyraziste utwory (np. „The Girls In The Swing”), ale nie obniża to zbytnio oceny albumu, bo te słabsze numery i tak są bardzo dobre.

Dodatkowymi atrakcjami remasteru z 2002 roku jest 7 bonusowych numerów nagranych w tym samym czasie, w którym powstała płyta. W oryginale na winylu było tylko 8 nagrań. Ciekawostką jest włączenie do reedycji utworu nr 5 „Where Are You Now When I Need You?”, który wypadł z płyty wydanej w 1983 roku, a dodany został jako część składowa zremasterowanej płyty w 2002 roku. Pozostałych 6 bonusów dodano na końcu płyty. Wspomnę tylko, że bonusy wybierał osobiście Mike Scott. Brzmienie albumu jest czyste, soczyste i aż przyjemnie włożyć krążek do odtwarzacza. Naprawdę warto! [9/10]